Apple ma bardzo dziwną politykę dotyczącą pomagania klientom w odzyskiwaniu skradzionych iPhone'ów

   Kilka dni temu Kanadyjczyk zorientował się, że jego iPhone został skradziony, gdy był z przyjaciółmi w barze. Mężczyzna skontaktował się z operatorem telefonii komórkowej, zablokował kartę w terminalu i oczywiście iPhone stał się bezużyteczny. Widząc, że iPhone nie nadaje się już do użytku, złodziej zrobiony umów się na wizytę w sklepie Apple w celu wymiany terminala na odblokowany. Prawdziwy właściciel otrzymał e-mail, w którym potwierdzono programowanie i zobaczył, że ma szansę odzyskać terminal o nazwie Apple. Niestety ci z Apple'a nie chcieli mu w żaden sposób pomóc, nawet zawiesić programowanie do czasu zakończenia policyjnego śledztwa.

[Barkley] zadzwonił do sklepu i powiedział, że osoba, która pojawiła się na tym spotkaniu, prawdopodobnie miała przy sobie skradziony telefon. Być może, Barkley zapytał sprzedawcę przez telefon, Apple może chcieć powiadomić ochronę centrum handlowego? Barkleyowi powiedziano, że polityką Apple jest nie angażowanie się w takie sprawy.

   Pomoc nadeszła od policji, która prowadziła już śledztwo w sprawie kradzieży iPhone'a i której udało się przejąć skradziony terminal od Apple i ponownie go uruchomić. Problem w tym, że złodziej otrzymał od Apple kolejnego zdekodowanego iPhone'a, a żaden pracownik firmy nie powiadomił w żadnym momencie policji o konieczności aresztowania danej osoby. Mimo to użytkownik, któremu skradziono iPhone'a, odzyskał swoje urządzenie, ale Apple stracił kilkaset dolarów i kilka „punktów wizerunkowych”, oferując złodziejowi zdekodowany iPhone.

Detektywi zadzwonili do Barkleya, aby powiedzieć mu, że może odebrać telefon na komisariacie. Okazuje się, że ktoś rzeczywiście przyszedł z telefonem – zanim Barkley i policja przyjechali – z historią o zakupie go od przyjaciela wujka Barkleya, ale okazało się, że telefon nie działa. W rzeczywistości to nie działało, ponieważ Barkley kazał odłączyć usługę.

Sprzedawca Apple w barze Genius założył, że to awaria telefonu i najwyraźniej bez sprawdzenia, wręczył mężczyźnie zupełnie nowy telefon, a skradziony telefon Barkleya odłożył na tył, aby wysłać go do serwisu.

   Polityka przyjęta przez Apple w takich przypadkach jest więcej niż wątpliwa. Apple nie mógł uwierzyć własnemu klientowi w przypadku braku dowodów ze strony policji, ale uważam, że pracownicy powinni byli zadzwonić do przedstawicieli lokalnej policji, gdy domniemany złodziej wszedł do sklepu. Tak się nie stało i najprawdopodobniej nie jest to jedyny przypadek, gdy po takim doświadczeniu ktoś poczuł gorzki smak.