17 lipca tego roku pod domem, w którym mieszkał słynny dyrektor generalny i założyciel Apple, Steve Jobs została okradziona przez jedną lub więcej osób, które ukradły przedmioty o wartości 60.000 XNUMX dolarów. Skradziono wówczas kilka komputerów i innych przedmiotów osobistych, a policji w Palo Alto udało się aresztować kilku podejrzanych, wobec których toczy się obecnie dochodzenie. Policja nie chciała powiedzieć, czy przedmioty te należały do Jobsa, czy do innych członków jego rodziny, ale na razie śledztwo toczy się pełną parą.
Do domu zmarłego współzałożyciela Apple przy 2100 Waverley Street w Palo Alto włamano się 17 lipca, powiedział zastępca prokuratora okręgowego hrabstwa Santa Clara, Tom Flattery, członek jednostki ds. przestępstw z zakresu zaawansowanych technologii… Wartość ponad 60,000 56 dolarów „ rzekomo skradziono komputery i przedmioty osobiste, ale Flattery odmówił podania informacji, czy należały one do zmarłego w zeszłym roku w wieku XNUMX lat Jobsa, czy też do innego członka rodziny.
W sierpniu 2 grudnia władze aresztowały Kariema McFarlina, lat 35, z Alamedy w związku z przestępstwem, powiedział Flattery. Pięć dni później postawiono go w stan oskarżenia pod zarzutem włamania do mieszkania i sprzedaży skradzionego mienia.
Choć do kradzieży doszło 17 lipca, policji udało się zatrzymać podejrzanego dopiero 2 sierpnia, dwa tygodnie po zdarzeniu. W chwili kradzieży dom był niezamieszkany, gdyż był w trakcie remontu.