John Sculley wyjaśnia moment zwolnienia Steve'a Jobsa

  John Sculley, były dyrektor generalny Apple z lat 80-tych, wyjaśnił niedawno na konferencji w chwili jego dymisji Steve Jobs z wnętrza firmy Apple. Sculley twierdzi, że zarząd Apple ponosi winę za powstałą wówczas sytuację, która stworzyła atmosferę, w której doszło do jego zwolnienia Steve Jobs było możliwe. Były dyrektor generalny twierdzi, że punktem wyjścia problemów było uruchomienie Biuro Macintosha w 1985 roku okazało się to porażką, ale Steve Jobs nie mógł tego zrozumieć. Jobs popadł w depresję i poprosił Sculleya o obniżenie ceny komputera Macintosh i promowanie tego produktu na korzyść Apple 2.

Steve popadł w głęboką depresję. Steve przyszedł do mnie i powiedział: „Chcę obniżyć cenę komputera Macintosh i przenieść reklamy, przenieść dużą ich część z Apple 2 na komputer Mac”. Powiedziałem: „Steve, to nie będzie miało żadnego znaczenia”. Powód, dla którego Mac nie sprzedaje, nie ma nic wspólnego z ceną ani reklamą. Jeśli to zrobisz, ryzykujemy, że firma poniesie stratę. A on po prostu całkowicie się ze mną nie zgadzał. Więc powiedziałem: „No cóż, pójdę do zarządu. A on na to: „Nie wierzę, że ci się to uda”. A ja powiedziałem: Uważaj na mnie”.

  Sculley odmówił wprowadzenia tej zmiany, mówiąc Jobsowi, że nie zwiększy to sprzedaży komputerów Macintosh, grożąc im prośbą o interwencję zarządu Apple. Sprowokowany przez Jobsa, który stwierdził, że nie sądzi, że jest do czegoś takiego zdolny, Sculley uzyskał zgodę zarządu na przejęcie od Jobsa stanowiska kierownika działu rozwoju komputerów Mac, a później otrzymał stanowisko dyrektora generalnego. Patrząc wstecz, Sculley twierdzi, że wówczas nie rozumiał stylu przywództwa Jobsa, nie widział w nim jego prawdziwej wartości, czyli stylu przywództwa wizjonera, który zmieni świat i wierzy, że gdyby myślał inaczej, to świat uległby całkowitej zmianie.