Oto kilka wyjaśnień dotyczących używania litery „i” w nazwach niektórych produktów Apple

  Zakładam, że wielu z Was jest bardzo zainteresowanych dowiedzeniem się, co dokładnie motywowało firmę Apple wdrożyć literę „i” w nazwie niektórych swoich produktów i być jednym z tych, którzy opracowali dla nich strategie marketingowe Apple daje nam wyjaśnienie. Przed premierą pierwszego iMac, Apple zwany do agencji reklamowej, aby zaprojektowała nazwę produktu i pomogła mu go wypromować, a także nazwę iMac był to jeden z prezentowanych, ale najprzyjemniejszy ze wszystkich.

Steve Jobs obiecał zrealizować kampanię „Myśl inaczej” w postaci generacji komputerów, które nie będą przypominały niczego, co widzieliśmy wcześniej. Komputer był mocno reklamowany w Apple. Z wielkim oczekiwaniem nadszedł w końcu dzień, w którym agencja miała zostać poinformowana o obsesji Steve'a. Nie zawiązano nam oczu ani nie zapędzono nas do bunkra na pustyni, ale zaprowadzono nas do sekretnego pokoju w Apple, gdzie na środku stołu, ukrytego pod czarnym welonem, siedziało nowe dziecko. Po krótkim wprowadzeniu zasłona została usunięta.

  Zadzwonienie do pracowników agencji do siedziby Apple i pokazanie im iMaca w sekretnym pomieszczeniu, Steve Jobs stwierdził, że Apple pokłada całe swoje zaufanie w tym produkcie, ponieważ jest on niezbędny do jego istnienia. Po tygodniu namysłu ludzie z agencji go przedstawili Steve Jobs wszystkie nazwy, o których myśleli, i oczywiście nazwa iMac natychmiast przykuły jego uwagę. Tłumacząc wybór dodania „i” w nazwie, przedstawiciele agencji argumentowali, że wskazuje to na możliwość podłączenia urządzenia do Internetu, że jest to urządzenie indywidualne, zbudowane z dużą wyobraźnią i że z łatwością można je wykorzystywane przy projektowaniu nazw innych produktów.

Wszyscy zgodnie zachowywaliśmy się jak „święta krowa”, gdy ten komputerowy żel Bondi-Blue patrzył nam w twarz. Wydało nam się to bardzo fajne, ale jednocześnie sprawiało wrażenie rodem z Jetsonów. To miała być nasza wielka szansa i byliśmy podekscytowani. „Obstawiamy firmę w sprawie tego komputera” – powiedział Steve. „Potrzebuje świetnej nazwy”. Wróciliśmy z pięcioma nazwami, z których jedno bardzo nam się podobało: iMac. Do każdej opcji dołączona była tablica prezentacyjna, w której krótko opisano, dlaczego jest to dobra nazwa. W przypadku iMaca chodziło oczywiście o i. Co najważniejsze, oznaczał on Internet. Ale oznaczało to także inne wartościowe rzeczy, takie jak jednostka, wyobraźnia, ja jak we mnie itp. Wykonał także całkiem niezłą robotę, kładąc solidne podstawy pod przyszłe nazewnictwo produktów.

  Oczywiście Steve’owi Jobsowi spodobał się ten pomysł i to, że na podstawie tej litery wybrał nazwę iPoda, a następnie iPhone’a/iPoda Touch/iPada, a wszystko zaczynało się od kreatywnego zespołu ludzi, którzy zrozumieli, że Steve Jobs to człowiek myślący inaczej .