Czy chcesz wierzyć, czy nie, sąd w Izraelu wygrał sprawę osoby, która skarżyła się na umowę zawartą wyłącznie w oparciu o niektóre znaki emoji. Mówimy o sprawie, w której właściciel mieszkania pozwał dwie osoby, bo sądził, że wynajmą jego mieszkanie na podstawie niektórych znaków emoji przesłanych w wiadomości.
Właściciel zaprosił zainteresowane osoby do mieszkania, aby się z nim zobaczyły, a gdy wysłały mu serię emoji, był przekonany, że chcą go wynająć i usunął mieszkanie z listy. Mówimy o znakach emoji, które widzisz poniżej, ich kombinacja w wiadomości wysłanej do właściciela dała jasno do zrozumienia, że jego mieszkanie jest pożądane przez osoby, które je odwiedziły.
Sędzia, który prowadził sprawę, zgodził się z właścicielem i wygrał sprawę, stwierdzając, że małżeństwo negocjowało czynsz w złej wierze i nałożył na nich karę w wysokości jednomiesięcznego czynszu.
W praktyce połączenie negocjacji czynszu i wysyłania znaków emoji jasno pokazało, że mieszkanie ma zostać wynajęte, co było pierwszą sprawą wygraną w oparciu o znaki emoji. Kilka innych spraw w USA zostało wygranych w podobnych sytuacjach dzięki użytym w nich znakom emoji, ale na razie mówimy jeszcze o sprawach cywilnych.
„W badaniu […] omówiono przypadek z Izraela dotyczący pary szukającej mieszkania. Wysłali właścicielowi SMS-y zawierające serię emotikonów, w tym uśmiechniętą buźkę, kometę, butelkę szampana, tańczące żółte króliczki Playboya i wiewiórkę. Właściciel sądził, częściowo opierając się na emotikonach, że para zgodziła się wynająć mieszkanie. Usunął ogłoszenie, a następnie pozwał ich, gdy przestali odpowiadać na jego wiadomości. Sędzia przyznał rację wynajmującemu, uzasadniając, że para negocjowała w złej wierze, i nałożył na nich grzywnę w wysokości miesięcznego czynszu jako odszkodowanie”.