Xiaomi Mi 9 SKOPIOWANY od Apple i BŁĘDY

Xiaomi Mi 9 został wprowadzony na rynek w niesamowitej cenie przez chińską firmę, ale udało mu się także skopiować błąd popełniony przez Amerykanów.

Jabłko Xiaomi Mi 9

Xiaomi Mi 9 to jeden z najciekawszych modeli telefonów, jaki pojawił się na początku tego roku, a mówię to dlatego, że ma bardzo ciekawą specyfikację, w cenie sprzedaży, za jaką ledwo można kupić 2-letniego iPhone'a. Xiaomi Mi 9 ma specyfikację bardzo zbliżoną do Samsunga GALAXY S10, ale cenę sprzedaży wynoszącą zaledwie 450 dolarów, co wydawało się niemożliwe do zaoferowania kilka lat temu, a które teraz jest w rękach klientów w wielu krajach.

Kompleksowy test wytrzymałości wykonany dla Xiaomi Mi 9 pokazuje nam, że za te pieniądze klienci dostają jeszcze całkiem sporo jakości, począwszy od ekranu aż po obudowę, łącznie z falą błędów popełnianych przez Apple. Zacznijmy od tego, że Xiaomi Mi 9 ma ekran chroniony szkłem Gorilla Glass 6, więc będzie odporny na zarysowania i generalnie będzie korzystał z tego samego poziomu ochrony, co telefony kosztujące dwa razy więcej, z wyjątkiem odporności na wodę i kurz.

Xiaomi Mi 9 SKOPIOWANY od Apple i BŁĘDY

Z drugiej strony Xiaomi Mi 9 jest promowany przez Chińczyków jako posiadający aparat chroniony szafirowym szkłem, a tutaj mowa o błędzie skopiowanym bezpośrednio od firmy Apple i jej telefonów czy Apple Watchów. Podobnie jak w przypadku Apple’a, w telefonie Xiaomi zastosowano szafirowe „wygięte ze szkłem”, które nie zapewnia lepszej ochrony niż Gorilla Glass 6, a klienci nie powinni spodziewać się wysokiego oporu, bo będą rozczarowani.

Pomimo tego błędu skopiowanego od firmy Apple, telefon jest zaskakująco trwały jak na cenę, za jaką sprzedają go Chińczycy, a to bardzo duże osiągnięcie. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Xiaomi Mi 9 będzie miał znacznie gorsze wyniki, ale tutaj jest tak, że przyzwoity poziom jakości można zaoferować za znacznie niższą cenę niż ta pobierana przez dużych producentów, ale Xiaomi chce - i podnieść ceny w przyszłości.

Xiaomi Mi 9 początkowo pojawił się tylko w Chinach, ale potem trafił także do niektórych krajów europejskich, a w niedalekiej przyszłości niewykluczone, że pojawi się także w Rumunii.