Apple atakuje Samsunga, twierdząc, że jego sukces wynika z naruszenia niektórych patentów

  Dziś prawnicy firm Apple i Samsung zrzekli się dziś części swoich roszczeń w pozwie, aby latem tego roku wysłać pozew i dotrzeć do sędziego. Każda firma poddał się do około połowy roszczeń, jakie podnosił w danym procesie, ale mimo to nie wiadomo, czy wszystko pójdzie tak, jak chcieli prawnicy. Apple twierdzi, że Samsung nie stałby się największym sprzedawcą smartfonów, gdyby nie skopiował iPhone'a i twierdzi, że szkody wyrządzone przez koreańską firmę wynoszą kilka miliardów dolarów.

Podczas gdy strony przygotowywały sprawę do rozprawy, Samsung wspiął się na pierwsze miejsce w światowej sprzedaży smartfonów dzięki masowej sprzedaży swoich naśladowców. Naruszenie przez Samsunga własności intelektualnej Apple spowodowało już szkody sięgające miliardów dolarów. […] Dla Apple niezwykle ważne jest rozpoczęcie procesu 30 lipca, aby położyć kres ciągłym naruszeniom prawa przez Samsunga.

  Samsung natomiast twierdzi, że Apple nie jest w stanie konkurować na rynku i jak dotąd nie przedstawił jednoznacznych dowodów na to, że iDevices zostały w jakikolwiek sposób skopiowane. Przypuszczam, że amerykańscy prawnicy mają krótką pamięć i zapomnieli, że Apple’owi udało się zablokować sprzedaż niektórych terminali Samsunga w Niemczech i Australii ze względu na naruszenie patentów. Chociaż prawnicy obu firm kontynuują otwarte procesy przed sądami na całym świecie, Tim Cook i dyrektor generalny Samsunga spotkają się, aby osiągnąć porozumienie i zakończyć te spory, ale okaże się, czy im się to uda.

Apple było w stanie zebrać jedynie patenty użytkowe obejmujące bardzo drobne funkcje interfejsu użytkownika oraz patenty na projekty i rozwiązania handlowe, które zapewniają znacznie węższą ochronę, niż nalega Apple. Jest tu dużo dyplomacji i polityki. Jednak nawet w przypadku dwóch spółek z tego samego kraju praktycznie niemożliwe byłoby, aby sąd stwierdził przed wydaniem wyroku w trybie uproszczonym i procesem, że jedna ze stron ma zasadniczo lepszą sprawę, niezależnie od tego, jak mocne mogą być przesłanki.