NASA. Słynna amerykańska agencja potwierdziła w tym tygodniu poważny włamanie do jej systemów, którego udało się dokonać zaskakująco łatwo, co budzi wiele znaków zapytania co do jej działalności. W szczególności NASA potwierdziła, że 500 MB danych dotyczących ważnej misji kosmicznej zostało skradzionych przez hakera, który za pomocą komputera Raspberry Pi uzyskał dostęp do danych i je pobrał.
NASA. Wszystko wydarzyło się w zeszłym roku i Amerykanie nie podają zbyt wielu szczegółów, jakie dokładnie dane zostały skradzione, jednak biorąc pod uwagę, że mają one związek z misją kosmiczną, jasne jest, że są one bardzo istotne. Problem w tym, że NASA potwierdziła, że jej dane zostały skradzione za pomocą komputera Raspberry Pi, bardzo taniego, ale najwyraźniej wystarczająco potężnego, aby ułatwić wydobycie ważnych informacji na temat jej misji kosmicznych.
MATKA CHRZESTNA. Potwierdzono WIELKI, ale BARDZO NIEBEZPIECZNY HACK
NASA. Włamanie było możliwe poprzez konto w jej wewnętrznym systemie, należące do pracownika firmy partnerskiej, które zostało zhakowane przez hakera, który ukradł dane dotyczące misji kosmicznych. Przez 10 miesięcy nikomu nie udało się odkryć faktu, że doszło do włamania do systemów NASA, skradziono 23 pliki z informacjami o misjach, w tym dwa zaawansowane dane dotyczące transferu technologii wojskowych i kosmicznych, w tym projektu związanego z planetą Mars.
„NASA w raporcie z audytu ujawniła, że w kwietniu 2018 r. JPL odkryła, że konto należące do użytkownika zewnętrznego zostało przejęte i zostało wykorzystane do kradzieży około 500 MB danych z jednego z jej głównych systemów misji. Konto zostało przejęte przez hakera, który za pomocą Raspberry Pi uzyskał nieautoryzowany dostęp do sieci JPL. Następnie osoba atakująca wykorzystała słabości sieci laboratorium i pozostała niewykryta przez 10 miesięcy, kradnąc przy tym 23 pliki. Dwa z tych plików zawierały informacje na temat przepisów dotyczących międzynarodowego handlu bronią, które kontrolują transfer technologii wojskowej i kosmicznej.
NASA. Za to naruszenie bezpieczeństwa częściowo odpowiadają administratorzy systemów komputerowych agencji kosmicznej, którzy nie dokonali prawidłowych ustawień zabezpieczeń, w związku z czym do ich sieci zostały podłączone urządzenia innych firm. Dzięki tym „wyciekom” do sieci NASA przedostał się haker, który ukradł bardzo wrażliwe informacje, a problem był na tyle poważny, że ośrodek koordynujący Międzynarodową Stację Kosmiczną został odłączony od sieci agencji.
NASA. Choć tożsamość hakera nie jest znana, pracownicy agencji obawiali się, że hakerzy będą mogli wysyłać wiadomości do amerykańskich misji kosmicznych, ale jak dotąd tak się nie stało.